Grudniowe święta w świetle Bożego Słowa

[Wybór refleksji Emanuela Machnickiego, z audycji z cyklu „Drzewo Oliwne” emitowanego przez internetowe Radio Chrześcijanin]

Grudzień pokrywa się w znacznej mierze z miesiącem Kislew w żydowskim kalendarzu. W tym czasie dni szybko stają się krótsze i następują coraz dłuższe, ciemne noce. Zimową melancholię chrześcijanom łagodzi radowanie się „Światłością, która przyszła na świat” a Żydom – wspominanie oczyszczenia i poświęcenia zbezczeszczonej w czasach Antiocha IV Świątyni, którego upamiętnieniem są święta Chanuki.

Słowo ‘Chanuka’ oznacza poświęcenie, inaugurację. Według Talmudu, po oczyszczeniu Świątyni kapłani stwierdzili, że zapas oliwy potrzebnej do siedmioramiennego świecznika świątynnego wystarczy tylko na jeden dzień. Cudownie podsycane płomienie płonęły jednak przez osiem dni, wystarczająco długo aż został przygotowany nowy zapas oczyszczonej oliwy. Rocznica tego wydarzenia przypada 25 dnia miesiąca kislew. Tego dnia zaczynają się ośmiodniowe święta Chanuki, nazywane też ŚwiętemŚwiateł, gdyż ich motywem przewodnim jest poszerzanie panowania światłości, która zwycięża ciemność.

W żydowskich domach utrwalił się zwyczaj zapalania świec w dziewięcioramiennym świeczniku, nazwanym chanukija, którego osiem ramion reprezentuje osiem dni święta, a dziewiąte, wyróżnione kształtem, nazywa się szamasz (sługa). W kolejne dni świąt zapala się jedno światełko więcej, używając wyróżnionej świeczki, będącej ‘sługą światła’.

Pewien żydowski autor tak napisał o tym szczególnym znaczeniu światła chanukowego: „Lecz ten płomień, który poszerza się i rośnie, różni się od płomienia domowego ogniska. Tamten rozjaśnia i rozgrzewa krąg rodzinny, światła Chanuki natomiast rozświetlają to, co na zewnątrz. Prawo nakazuje umieścić je tam, gdzie dom wychodzi na drogę, gdzie życie wewnętrzne łączy się z publicznym. Te światła nie palą się dla jednej rodziny ani dla jednego narodu, ale niosą przesłanie wszystkim.Co to za przesłanie? Czy chodzi o militarne sukcesy? /…/ Chodzi raczej o cud Ducha /…/, cud miłości, która się rozpala, choć istota kochana nie jest doskonała; cud woli, która się podnosi mimo przeszkód, jakie ją paraliżują, cud nadziei oświecającej życie, w którym nie widać już powodów do ufności…”

Mesjasz Jeszua powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem światłością świata”. Przy innej okazji, powiedział im: „Wy jesteście światłością świata… tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. Kiedy widzimy świecznik, może chanukiję, umieszczoną w oknie w ten sposób, że jej światło widoczne jest na zewnątrz i rozświetla ciemność, przychodzi nam na myśl, że podobnie po-winno być z naszym życiem.

Historia Chanuki, związana z wydarzeniami, jakie miały miejsce w II w. przed narodze-niem Chrystusa, w czasie powstania Machabeuszy, które nie zostało opisane w hebrajskich Pismach, a jedynie w apokryficznej księdze Machabejskiej, jest historią gorliwości dla Tory jako Bożego Słowa, pokazuje odwagę pójścia za Bogiem w bezbożnym otoczeniu oraz opowiedzenia się za tym co święte i prawe na przekór zepsuciu postępującemu pod maską nowoczesności.

Wzmiankę o tym niewzmiankowanym w hebrajskich Pismach święcie znajdujemy w Ewangelii Jana (J 10:22-23). Czytamy tu o Jezusie, obecnym w porze zimowej w jerozo-limskiej Świątyni w czasie uroczystości jej poświęcenia. „Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość poświęcenia świątyni. Była zima. I przechadzał się Jezus w świątyni, w przysionku Salomona.”

Zastanawiająca jest Jego obecność w Jerozolimie o tej porze roku. Jeszua pojawiał się tutaj przede wszystkim na czas trzech wielkich świąt pielgrzymich – Paschy, Święta Tygodni i Święta Namiotów.

Nie wiemy jak obchodzono wtedy Chanukę, jak wyglądały jej obchody w Świątyni. W Ewangelii Jana jest zapis, że w czasie Chanuki Jezus przechadzał się po przysionku Salomona. Była to kolumnada, wybudowana wzdłuż wschodniej ściany okalającej świątynne dziedzińce. Plac na wzgórzu świątynnym otoczony był podwójnym szeregiem okazałych kolumn z białego marmuru. Kolumnada wschodnia, zwana przysionkiem albo portykiem Salomona, zwrócona była ku Górze Oliwnej. Od tej strony do Świątyni wchodziło się przez Bramę Wschodnią. Wśród ludu panowało przekonanie, że pewnego dnia Mesjasz wkroczy na teren Świątyni w Jerozolimie właśnie przez tę bramę. W wizji proroka Ezechiela (Ez 43:1-5) Boża chwała, Szechina, powraca do opuszczonej Świątyni i na nowo ją wypełnia, na nowo poświęca. „Potem zaprowadził mnie do bramy, która jest zwrócona ku wschodowi. A oto chwała Boga izraelskiego zjawiła się od wschodu. Szum jego przyjścia był podobny do szumu wielu wód, a ziemia jaśniała od jego chwały. I upadłem na twarz. Gdy chwała Pana weszła do świątyni bramą, która jest zwrócona ku wschodowi, wtedy duch uniósł mnie i wprowadził na dziedziniec wewnętrzny, a oto świątynia była pełna chwały Pana.”

Prorok Zachariasz natomiast przepowiada (Za 14), że Mesjasz – Wybawiciel stanie na Górze Oliwnej, która leży naprzeciwko Jerozolimy od wschodu.

Bardzo prawdopodobne, że to przez wschodnią bramę Jezus triumfalnie wkroczył do Jerozolimy (J 12:12-14). Pierwsi wierzący zapewne mieli na uwadze te mesjańskie implikacje wybierając właśnie portyk Salomona na miejsce swych spotkań i nabożeństw. Opisują nam to Dzieje Apostolskie (Dz 5:12): „A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym”.

Dlaczego tutaj? Zapewne pragnęli być w ciągłej gotowości na spotkanie z Nim, kiedy przyjdzie powtórnie. Pragnęli pierwsi Go powitać. I tak przysionek Salomona stał się kolebką zboru Mesjasza, Jeszuy z Nazaretu.

Historia leżąca u źródeł Chanuki pokazuje, że Bóg okazał wierność Przymierzu i wybawił swój lud, wychodząc na przeciww małej garstce ludzi, jaką byli Machabeusze, i dając im powodzenie w podjętej odważnie walce. Przestali oni biernie przyglądać się postępującemu zepsuciu i wykonali pierwszy, bardzo ryzykowny, krok. Ich determinacja stworzyła warunki, w których później mógł nastąpić cud w Świątyni – pomnożyła się oliwa dająca światło.

Niedługo potem, Bóg znowu wspomniał na swe pradawne obietnice i posłał Izraelowi długo oczekiwanego Wybawiciela – Mesjasza. Nauczał On, że teraz fundamentem wszelkiej zmiany politycznej i społecznej musi być upamiętanie przed Bogiem, powrócenie do Niego i oswobodzenie duchowe z niewoli szatana, grzechu i śmierci – wyzwolenie z duchowych ciemności.

Jednym z tych, których serca były na to przyjście przygotowane, był pobożny mąż, Symeon. Ujrzawszy dziecię, które Maria i Józef przynieśli do Świątyni, zawołał do Boga: „Oczy moje widziały zbawienie twoje, które przygotowałeś przed obliczem wszystkich ludów: Światłość, która oświeci pogan, i chwałę ludu twego izraelskiego.”

Prośmy Pana, aby wspominanie chanukowego cudu przy zapalaniu świec w żydowskich chanukijach kierowało myśli ku Wiekuistemu ze świadomością, że to On jest Światłością. Prośmy, aby nasze życie było napełnione Światłością i nieustanną obecnością cudu Bożego zbawienia w naszym codziennym życiu.

Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość”.(Iz 9:1)

Opr. Felicja Białęcka

[Opracowanie pochodzi z grudniowego numeru naszego listu modlitewnego „Siew i Żniwo”]

Facebook
WhatsApp
Drukuj
Email