Parasza Wajiszlach (1 Moj 32:4-36:43)

 

Ten urywek Tory zawiera opis dramatycznego wydarzenia powrotu Jakuba do swojej ojczyzny. Nie było tam świętowania, śmiechu i radosnego wyczekiwania. Przeciwnie, Jakub jest pełen lęku i trwogi stojąc wobec perspektywy ponownego zetknięcia się ze swoim bratem Ezawem. Minęło dwadzieścia lat od kiedy opuścił dom ojcowski, uciekając by ocalić życie przed zemstą Ezawa. Bez wątpienia, w miarę przybliżania się do granic kraju, dręczą go coraz większe wątpliwości i obawy. Czy brat ciągle ma zamiar go zabić? Jak obronić siebie i swoją rodzinę? Czy będzie musiał zabić w akcie samoobrony?

Jakub nie chce, aby lęk i strach nad nim panowały, dlatego podejmuje aktywne działania aby ochronić siebie i rodzinę przed możliwym odwetem Ezawa. Może być to również dla nas przykładem. Jakub nie pozwala, by strach go obezwładnił, nie pozostaje bierny w oczekiwaniu na rozwój wypadków. Postanawia stawić czoła wyzwaniu.

Z wyprzedzeniem nawiązuje kontakt z Ezawem. Początkowe słowa niniejszej paraszy stwierdzają, że Jakub „posłał przed sobą posłów” do swego brata, ze słowami pojednania i dobrej woli. Użyte tu hebrajskie słowo malachim na określenie posłów czy wysłanników, może oznaczać również aniołów. Być może więc, ziemskim wysłannikom towarzyszyli niebiańscy posłańcy, którzy reprezentowali Bożą ochronę i przychylność.

Ale ziemscy posłowie powrócili bez konkretnej odpowiedzi ze strony Ezawa, co mogło w obozie Jakuba jeszcze bardziej pogłębić napięcie. Co gorsza, przekazali też informację, że Ezaw zbliża się wraz z komitetem powitalnym, liczącym czterystu mężów. Jakub podejmuje kroki zabezpieczające rodzinę i dobytek – rozdziela je na mniejsze grupy. Niektórzy dostrzegają w tym przyszły mechanizm przetrwania Żydów na wygnaniu – w razie eskalacji prześladowań w jednym miejscu, jest większa szansa, że część z nich zdoła ocaleć w innym miejscu.

Następnie jednak Jakub zwraca się do Boga w pokornej modlitwie. Stwierdza, że jest niegodnym tych wszystkich dowodów łaski i objawów Bożej wierności, których doświadczył, powołuje się na Boże obietnice, i woła o wybawienie z opresji. Tak jak Abraham i Izaak byli mężami modlitwy, tak samo Jakub. W istocie, słowa modlitwy Jakuba z 32 rozdziału Genesis są pierwszą w Biblii osobistą modlitwą przytoczoną jako dosłowna wypowiedź. To podkreśla jej ważność i wskazuje nam, że to właśnie modlitwa pozostaje głównym priorytetem, kiedy musimy zmierzyć się z trudnościami życia.

Następnie Jakub wysyła ogromny dar dla Ezawa w dowód swoich pokojowych intencji. Wszystkie te zabiegi oraz potwierdzająca się obecność i ochrona Boża, sprawiają, że ostatecznie Jakub szczęśliwie dociera do miasta Sychem.

Jeszcze przed wkroczeniem do Ziemi Obiecanej, Jakub doświadcza kolejnego w swym życiu tajemniczego spotkania w nocy. Przypomina ono jego wcześniejsze doświadczenie, kiedy w pośpiechu uciekał przed Ezawem, udając się na wygnanie. Wówczas, jak czytamy, natrafił „na pewne miejsce”, gdzie zanocował i miał wizję drabiny łączącej ziemię z niebem, po której wstępowali i zstępowali aniołowie. Tłumacząc dosłownie, można powiedzieć, że Jakub „zderzył się” z tym miejscem, natrafił na nie nieoczekiwanie. I teraz, po tylu latach pobytu na obczyźnie, stojąc ponownie u granic swego kraju, doświadcza kolejnej nieoczekiwanej i tajemniczej konfrontacji. Tekst biblijny powiada o tamtej nocy: „Jakub zaś pozostał sam. I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy.”

Od razu nasuwa się nam wiele pytań: kim był ten anonimowy napastnik? Jakie ta walka ma znaczenie w kontekście oczekiwania na spotkanie z Ezawem? Czy w zamierzeniu miała to być kara za coś, czy błogosławieństwo, czy może ostrzeżenie? Sam tekst nie zawiera jednoznacznych odpowiedzi na te pytania; wiemy na pewno tylko to, że Jakub zwycięża i zostaje pobłogosławiony i nagrodzony nowym imieniem – Izrael.

Z oczywistych względów istnieją rozmaite interpretacje tego wydarzenia. Zdaniem niektórych, jest to odzwierciedlenie duchowych zmagań człowieka z Bogiem, zdaniem innych, jest to metafora wewnętrznych zmagań w duszy człowieka, a jeszcze inni uważają, że jest to obraz zmagań człowieka z wrogimi siłami i przeciwnościami w świecie. W tradycji żydowskiej znajdziemy również taką odpowiedź, że był to anioł-opiekun Ezawa, którego Jakub musiał najpierw pokonać na poziomie duchowym, aby potem móc zwyciężyć i zawrzeć pokój w świecie fizycznym.

Żydowska autorka, Aviva Gottlieb Zornberg, przytacza inną interpretację rabiniczną, wedle której ów człowiek-anioł nie pojawił się w złym zamiarze, lecz po to, aby Jakuba „wybawić i uratować”, aby pokazać Jakubowi jak stać się Izraelem – jak zostać osobą wpływu i autorytetu, zdolną do podejmowania konfrontacji, z pasją toczącą zmagania i zwyciężającą. Postać Jakuba uosabia tutaj koleje losu całego narodu wywodzącego się z jego potomków.

Jak ktoś zauważył, w historycznym dniu 29. listopada 1947, kiedy Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych opowiedziało się za powstaniem państwa żydowskiego po 2 tysiącach lat Rozproszenia, w synagogach na całym świecie czytana była właśnie niniejsza parasza, opowiadająca o tym, jak Jakub otrzymał imię Izrael.

Wedle uczonych żydowskich, to wydarzenie jest również pewną prefiguracją przyszłych zmagań Izraela z narodami, które będą atakować i dążyć do zniszczenia narodu Bożego. Zwycięstwo Jakuba jest proroczą wizją finalnego triumfu „Jerozolimy nad Rzymem”. Tak jak Bóg obiecał Abrahamowi, jego potomkowie będą w centrum Bożych działań w świecie i będą wnosić Bożą Obecność w historię świata.

Natomiast na poziomie osobistej duchowości, możemy uczyć się z tego zdarzenia, że Bóg sam wychodzi nam naprzeciw i stawia przed nami wyzwania. Czasami spotyka nas „twarzą w twarz” i zmaga się z nami, aby uświadomić nam, że istnieje nasze „wyższe ja”, niepowtarzalne, wyjątkowe, które On zaplanował i stworzył na swój obraz; i pragnieniem Ojcowskiego serca jest to, abyśmy wzrastali bardziej i bardziej w to podobieństwo, żebyśmy przejrzyściej odbijali światłość Jego chwały na ziemi. 

Patrząc z perspektywy Nowego Testamentu, możemy uznać, że jednym z powodów, dla których Bóg posłał na ziemię Jezusa, swego Syna, było to, aby postawić przed nami wyzwanie i pouczyć nas o naszej prawdziwej tożsamości, którą jest nowe stworzenie. Jezus prowadzi nas drogą świętości przez moc udzielonego nam Ducha Świętego. O tej tożsamości apostoł Paweł przypomina wierzącym w liście do Kolosan: „…zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył.”

Przyjęcie i zaakceptowanie prawdy, że każda osoba jest stworzona na obraz Boży i dlatego godna jest naszego szacunku, uwagi i wsparcia, radykalnie odmienia relacje z innymi. Odmienia także postrzeganie nieprzyjaciół, tak jak nauczał Jezus w Ewangelii Mateusza: „A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.”

Wygląda na to, że podobnej lekcji nauczył się Jakub w wyniku tego nocnego spotkania, ponieważ kiedy w końcu staje twarzą w twarz ze swoim bratem, wypowiada następujące słowa: „oglądałem oblicze twoje, jakobym widział oblicze Boga” (33:10). Jeśli my sami jako nowe stworzenia w Mesjaszu, wyzwoleni od strachu, zaczynamy w innych ludziach dostrzegać Boży obraz, choćby był on w nich bardzo głęboko zakryty, to jest to tak, jakby sam Bóg objawiał nam swoje oblicze i uczył nas czegoś nowego.

Po tym wydarzeniu samotnej walki w nocy, nigdzie dalej w Piśmie nie jest wspomniane, że Jakub doświadczał lęku. Częścią jego zwycięstwa było przezwyciężenie lęku. Oczywiście, jako normalny człowiek nadal przeżywał trudności i cierpienia. W dalszej części paraszy czytamy o losie jaki spotkał jego jedyną córkę i nadzwyczaj brutalnej zemście dokonanej przez jego synów, co również bardzo zasmuciło Jakuba. Potem podczas porodu umiera jego umiłowana żona, Rachela. W końcu musi pogodzić się z wieścią o domniemanej śmierci Józefa. W tym wszystkim jednak, od tamtej nocy, kiedy walczył z Bogiem i z człowiekiem, a także ze sobą samym, nauczył się „ufać Bogu całym swym sercem” i przezwyciężył niszczącą moc panowania strachu. 

W Bożym pierwotnym zamyśle, człowiek nie został stworzony, by doświadczać lęku czy strachu. Dlatego strach nie jest dla człowieka czymś naturalnym, i musimy stawiać mu czoła i go pokonywać. Wraz z grzechem w ludzką psychikę wkroczyły nienawiść, przemoc i lęk. Jednak kiedy serce człowieka w ufności poddaje się Panu, zostaje przepełnione miłością, pokojem i radością.

Jezus powiedział kiedyś do swoich uczniów: „To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat”. I te słowa zachęty kieruje On dzisiaj także do nas.

Wszystkim życzę obfitości Bożego pokoju – szalom!

 

Emanuel Machnicki

 

Facebook
WhatsApp
Drukuj
Email