Jednym ze wspaniałych wydarzeń, które znajdujemy w tej paraszy, jest moment pojednania Józefa ze swymi braćmi, kończący bardzo skomplikowany i trudny etap w życiu rodziny Jakuba.
Jak zauważył żydowski mędrzec, Chofec Chaim, kiedy Józef powiedział: „Jam jest Józef”, mistrzowski Boży plan nagle stał się jasny dla jego braci. Ich pytania znalazły odpowiedzi. Zyskali właściwą perspektywę na wszystko co zdarzyło się w ciągu poprzednich dwudziestu dwóch lat. Wszystko zaczęło pasować do całości. Tak samo będzie w czasie, który nadejdzie, kiedy Bóg się objawi i ogłosi: „Jam jest Pan”. Zasłona zostanie zdjęta z naszych oczu i pojmiemy wszystko, co dotąd wydarzyło się w historii.
Objawienie się Józefa braciom jest zapowiedzią przyszłego mesjańskiego odkupienia. Przez ponad dwie dekady, bracia Józefa żyli w udręczeniu nękani wyrzutami sumienia. Byli odpowiedzialni za wygnanie swojego brata i spowodowane tym cierpienia ojca. Kiedy zobaczyli już jakieś światełko w tunelu, niespodziewanie sprawy się całkowicie skomplikowały. W jakiś sposób, kielich egipskiego premiera znalazł się w ich bagażu. Mieli stracić najmłodszego brata, Beniamina, i kolejny raz złamać serce ojcu. Zostali upokorzeni w oczach Egipcjan, oskarżeni o kradzież i szpiegostwo, bezradni w obliczu kaprysów pogańskiego księcia. A tymczasem ich rodzinom głód zaglądał w oczy. Cały ich świat walił się jak domek z kart. Wydawało się, że Bóg ich zupełnie porzucił i poplątał ich drogi.
Jednak kiedy egipski władca wyrzekł słowa: „Jam jest Józef”, wszystko się zmieniło. Zasłona została usunięta, a wszystkie elementy układanki połączyły się w całość. Wszystko stało się jasne, gdy Boży plan osiągnął swój finał.
Pojednanie Józefa z braćmi można rozumieć jako proroczy wzorzec ostatecznego pojednania Mesjasza z Izraelem. Nadejdzie dzień, kiedy Mesjasz sam objawi swą tożsamość całemu Izraelowi, ale, tak jak w przypadku Józefa, nastąpi to na Jego własnych warunkach i w Bożym, wyznaczonym czasie.
Początkowo bracia nie wierzyli, że ten egipski książę, to naprawdę Józef. Ogolony i umalowany jak Egipcjanin, odziany w egipskie szaty. Podobnie, postać Jezusa w ciągu minionych wieków została tak zreinterpretowana, że pobożnym członkom społeczności żydowskiej trudno byłoby uwierzyć, że Jezus mógłby być Żydem, a cóż dopiero Mesjaszem. Ale tak jak było z Józefem – On sam może im zamanifestować się jako Mesjasz.
Objawienie się Józefa przyniosło braciom nagłą iluminację. Podobnie z objawieniem się Mesjasza. Jest to naszą nadzieją, że owego dnia łuski spadną z oczu nam wszystkim i dostrzeżemy Bożą rękę działającą we wszystkich dotychczasowych zdarzeniach historii. W końcu zrozumiemy to długie rozdzielenie i ukrycie. Zrozumiemy sens przebiegu dziejów.
Ustami proroka Zachariasza, Bóg przepowiada taki dzień u końca obecnych czasów, kiedy Sam stanie w obronie Izraela przed bezbożnymi narodami, które będą chciały jego zniszczenia: „W owym dniu będę dążył do tego, aby zniszczyć wszystkie narody, które wyruszyły przeciwko Jeruzalemowi. Lecz na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalemu wyleję ducha łaski i błagania. Wtedy spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli, i będą go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka, i będą gorzko biadać nad nim, jak gorzko biadają nad pierworodnym” i dodaje, że „W owym dniu dom Dawida i mieszkańcy Jeruzalemu będą mieli źródło otwarte dla oczyszczenia z grzechu i nieczystości.” Będzie to ten chwalebny dzień, kiedy Chwała Boża, Szechina, powróci na górę Oliwną, stając się schronieniem i ucieczką Bożego Ludu.
W 11 rozdziale Listu do Rzymian, apostoł Paweł postrzega oddalenie swoich rodaków od Mesjasza jako konieczną część suwerennego planu Bożego, poprzez który Bóg pragnie rozszerzyć zbawienie aż po krańce świata. W tym aspekcie, kwestia oddalenia od Mesjasza nosi wiele cech podobieństwa do historii Józefa i jego braci. Paweł przyznaje, że Izrael się potknął (chociaż nie upadł tak, aby nie powstać), ale nawet jego potknięcie było częścią Bożego planu. Tak jak Józef i jego bracia w końcu się pojednali, podobnie cały Izrael będzie zbawiony. „I tak zbawiony będzie cały Izrael, jak napisano: „Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci bezbożność od Jakuba. A to będzie przymierze moje z nimi, gdy zgładzę grzechy ich” (Rz 11:26-27, cyt. Iz 59:20-21).
Józef powiada braciom: „Bóg posłał mnie przed wami, aby zapewnić wam przetrwanie (albo „resztkę”) na ziemi i aby wielu zostało zachowanych przy życiu.” 45:7. Również w tym aspekcie postać Józefa jest zapowiedzią dzieła Mesjasza, który w podobny sposób został odrzucony przez swoich współbraci, ale to odrzucenie okazało się być przewidziane przez Boga, aby doprowadzić do wielkiego wybawienia, zarówno ich samych jak i całego świata.
W Liście do Rzymian 11, apostoł Paweł wydaje się odczytywać historię Józefa właśnie w tym świetle. Chociaż nie przywołuje bezpośrednio analogii z Józefem, wydaje się że do niej nawiązuje. Na przykład, wskazuje, że nierozpoznanie Mesjasza przez część Izraela stało się bogactwem dla świata. Tak było również z Józefem – jego sprzedanie do Egiptu przyniosło w rezultacie bogactwo dla ówczesnego świata i ocalenie ziemi przed kataklizmem głodu. Dalej apostoł pisze: „Mówię tedy: Czy się potknęli, aby upaść? Żadną miarą! Wszak wskutek ich upadku zbawienie doszło do pogan, aby ich pobudzić do żarliwości. Bo jeśli ich upadek stał się bogactwem świata, a ich porażka bogactwem pogan, to o ileż bardziej ich pełnia?”
Podobnie, Paweł wykazuje, że ostateczne pojednanie Izraela z jego Mesjaszem, będzie „powstaniem do życia z martwych”. Kiedy Józef ujawnił swoją tożsamość skonsternowanym braciom, wyjaśnił, że jego zstąpienie do Egiptu było Bożym planem, aby ich „zachować przy życiu”, albo dosłownie: aby „zachować życie”. Użyte tu wyrażenie pojawia się często w kontekście zmartwychwstania.
To nie oznacza jednak, że cały Izrael ma czekać ze zbliżeniem się do Mesjasza aż nastąpi koniec tego czasu. Apostoł uważa, że Pan zawsze zachowywał wierną resztkę – tak w przeszłości, jak i za dni Pawła.
Józef powiedział: „Bóg posłał mnie przed wami, aby zapewnić wam przetrwanie (albo „resztkę”) na ziemi i aby wielu zostało zachowanych przy życiu”. Apostoł Paweł stwierdza: „Podobnie i obecnie pozostała resztka według wyboru łaski.”
Jeśli minionych 2 000 lat oczekiwania wydawało się dla nas nie mieć końca, to o ileż bardziej dla Mesjasza, który wyczekiwał przez te wszystkie pokolenia, gorąco pragnąc zgromadzić mieszkańców Jerozolimy pod skrzydłami swego talitu (szalu modlitewnego): „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście” (Łk13:34).
Józef zapłakał. „Zapłakał tak głośno, że usłyszeli to Egipcjanie i usłyszał to dwór faraona.” 45:2. Kiedy jego bracia po raz pierwszy pojawili się w Egipcie, nie potrafił zapanować nad wzruszeniem. „Wtedy odwróciwszy się od nich, rozpłakał się…” (42:24). Kiedy powrócili do Egiptu i pojawili się przed nim ponownie, znów górę wzięły emocje. Nie mogąc się opanować, Józef wycofuje się do pomieszczenia gdzie jest na osobności i gdzie może płakać (43:30-31). Potem płacze po raz trzeci, kiedy ujawnia im swoją tożsamość (rozdział 45). W tej ostatniej sytuacji już nie usiłuje ukrywać swego poruszenia, ale płacze wobec swoich braci. Tora powiada, że nawet Egipcjanie, celowo odesłani z komnaty, usłyszeli ten płacz.
Możemy w tym dostrzec uczucia jakie żywi Mesjasz. W okresie swojej służby, Jezus okazywał wielkie współczucie i empatię wobec swych rodaków. „A widząc lud, użalił się nad nim, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza.” (Mt 9:36). Odczuwał współczucie kiedy byli głodni. Powiedział uczniom: „Żal mi tego ludu, bo już trzy dni są ze mną, a nie mają co jeść” (Mk 8:2). Współczuł niewidomym, jak mówi Pismo: „A Jezus ulitowawszy się dotknął ich oczu i natychmiast przejrzeli i poszli za Nim” (Mt 20:34). Współczuł chorym: „I ulitowawszy się, wyciągnął rękę, dotknął go i mówi mu: – Chcę, bądź oczyszczony!” (Mk1:41). Odczuwał litość wobec tych, którzy byli zasmuceni i pogrążeni w żałobie; Pismo powiada: „A gdy ją Pan zobaczył, użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz.” (Łk 7:13).
Kiedy ujrzał żałobników opłakujących śmierć swojego przyjaciela, Łazarza, jak mówi Pismo: „I zapłakał Jezus”. Nawet w swoim wielkim dniu, w chwili, kiedy triumfalnie wkraczał do Jerozolimy, kiedy zgromadzeni uczniowie faktycznie przyjmowali Go jako Mesjasza, Jezus zapłakał: „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim” (Łk 19:41).
Ewangelie pokazują Jezusa jako Mesjasza jak Józef, pragnącego pojednania ze Swymi braćmi, pragnącego uleczyć zranienia i wyprostować błędy z przeszłości. On jest pełen współczucia i tęskni za ostatecznym pojednaniem i odkupieniem.
Wszystkim życzę obfitości Bożego pokoju – szalom!
Emanuel Machnicki