ŚWIATŁOŚĆ ŚWIECI W CIEMNOŚCI…”

Święto Świateł – Chanuka przypada w tym roku w dniach 13-20 grudnia, a w wigilię (Erew Chanuka – 12 grudnia wieczorem) zapala się pierwszą świeczkę.

Według żydowskiej tradycji po oczyszczeniu zbezczeszczonej przez Greków Świątyni  kapłani stwierdzili, że zapas oliwy potrzebnej do siedmioramiennego świecznika świątynnego wystarczy tylko na jeden dzień. Cudownie podsycane płomienie płonęły jednak przez osiem dni – wystarczająco długo, aby przygotować nowy zapas oczyszczonej oliwy. Rocznica tego wydarzenia przypada 25 dnia miesiąca kislew, kiedy miano dokonać oczyszczenia Świątyni. Tego dnia zaczynają się ośmiodniowe święta Chanuka, nazywane też Świętem Świateł, gdyż ich motywem przewodnim jest poszerzanie panowania światłości, która zwycięża ciemność.

O szczególnym charakterze światła chanukowego ktoś pięknie napisał, że ten płomień, który poszerza się i rośnie, różni się od płomienia domowego ogniska. Tamten rozjaśnia i rozgrzewa krąg rodzinny, natomiast światła chanukowego świecznika stawianego w oknie rozświetlają to, co na zewnątrz. Światła Chanuki nie palą się dla jednej rodziny ani dla jednego narodu, ale niosą w świat przesłanie o  cudzie miłości, która się rozpala, choć istota kochana nie jest doskonała; cudzie woli, która się podnosi mimo przeszkód, jakie ją paraliżują, cudzie nadziei oświecającej życie, w którym nie widać już powodów do optymizmu. Kojarzy się to ze słowami Mesjasza Jeszuy, który powiedział swoim uczniom: „Ja jestem światłością świata” (J 8:12).  Powiedział też: „Wy jesteście światłością świata… tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5:14-16). Świecznik umieszczony w oknie w ten sposób, że jego światło widoczne jest na zewnątrz i rozświetla ciemność, budzi refleksję, że podobnie ma być z naszym życiem.

Historia Chanuki, związana z  wydarzeniami mającymi miejsce  w czasie powstania Machabeuszy (w II w. p.n.e.), nieopisanych w hebrajskich Pismach, lecz w apokryficznych Księgach Machabejskich, jest opowiadaniem  o gorliwości dla Tory jako Bożego Słowa, odwadze pójścia za Bogiem w bezbożnym otoczeniu, opowiedzeniu się za tym co święte wbrew  postępującemu pod szyldem nowoczesności zepsuciu.

Wzmiankę o tym  nieopisanym w hebrajskich Pismach święcie  znajdujemy w Ewangelii Jana. Czytamy tu o Jezusie obecnym zimą w jerozolimskiej Świątyni w czasie obchodzonej wtedy uroczystości jej poświęcenia. „Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość poświęcenia świątyni. Była zima. I przechadzał się Jezus w świątyni, w przysionku Salomona” (J 10: 22-23).

Zastanawiająca jest Jego obecność w Jerozolimie w tej porze roku; pojawiał się tutaj przede wszystkim w czasie  trzech  świąt pielgrzymich – Pesach, Szawuot i Sukot.  

Nie wiemy jak obchodzono wtedy Chanukę; jak wyglądały  jej obchody w Świątyni. W Ewangelii Jana  czytamy,  że w czasie Chanuki Jezus przechadzał się po przysionku Salomona. Była to  kolumnada, wybudowana wzdłuż wschodniej ściany okalającej świątynne dziedzińce. Plac na wzgórzu świątynnym otoczony był podwójnym szeregiem okazałych kolumn z białego marmuru. Kolumnada wschodnia, zwana przysionkiem albo portykiem Salomona, zwrócona była ku Górze Oliwnej. Od tej strony do Świątyni wchodziło się przez Bramę Wschodnią. Wśród ludu panowało przekonanie, że pewnego dnia Mesjasz wkroczy na teren Świątyni w Jerozolimie właśnie przez tę bramę. W wizji Ezechiela  Boża Chwała – Szechina – powraca do opuszczonej Świątyni i na nowo ją wypełnia oraz poświęca. „Potem zaprowadził mnie do bramy, która jest zwrócona ku wschodowi. A oto chwała Boga izraelskiego zjawiła się od wschodu. Szum jego przyjścia był podobny do szumu wielu wód, a ziemia jaśniała od jego chwały. (…) I upadłem na twarz. Gdy chwała Pana weszła do świątyni bramą, która jest zwrócona ku wschodowi, wtedy duch uniósł mnie i wprowadził na dziedziniec wewnętrzny, a oto świątynia była pełna chwały Pana” (Ez 43:1-50).

Zachariasz przepowiadał (Za 14:4), że Mesjasz-Wybawiciel stanie na Górze Oliwnej, która leży naprzeciwko Jerozolimy od wschodu. Bardzo prawdopodobne, że przez tę wschodnią bramę Jezus triumfalnie wkroczył do Jerozolimy.                                                                                  

Pierwsi wierzący zapewne mieli na myśli te mesjańskie implikacje, wybierając właśnie portyk Salomona na miejsce swych spotkań i nabożeństw, o czym czytamy w Dziejach Apostolskich: „A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym” (Dz 5:12). Wygląda na to, że przysionek Salomona był kolebką zboru wyznawców Jeszuy z Nazaretu.

Obchody święta Chanuki to nie tylko upamiętnienie zwycięstwa, które wydarzyło się kiedyś. Chanukowa historia również dzieje się w teraźniejszości – w zwycięstwie światła, które rozszerza się w ciemnościach. Przyszłe Ciało Mesjasza, Kościół,  który ON zbuduje, porównane jest między innymi do Bożej budowli, Świątyni, w której mieszka Duch Święty. Tą Świątynią są Żydzi i nie-Żydzi, którzy zaufali Mesjaszowi i doznali oczyszczenia przez Jego zbawczą krew.

Przechadzając się w przysionku Salomona, Jezus tęsknił za nowym poświęceniem Świątyni. Wyczekiwał tej żywej budowli, żywej Świątyni z serc odrodzonych wierzących, którzy zaczną się tam zgromadzać. Jezus wiedział, że jego słuchacze,  potrzebują radykalnego opowiedzenia się po stronie Światłości. Wiedział, że wielu spośród jego słuchaczy nie wstąpi na drogę wiary, wiedział, że wielu innych będzie potrzebowało wsparcia i zachęty. A właśnie ON jest przychodzącym od Ojca Sługą, mogącym rozpalić w ludzkich sercach Boże światło.

Chanuka przypomina, że aby nasza tożsamość dzieci Bożych pozostawała wyrazista, Boże powołanie i wybranie musi iść w parze z oddzieleniem od tego,  co nieczyste. Bóg oddzielił Abrama od jego wcześniejszego pogańskiego dziedzictwa wyprowadzając go z Ur i wprowadził go w sferę swoich obietnic.

Choć przebywamy na świecie, nie jesteśmy ze świata. Naszym powołaniem jest uświęcenie, życie w przestrzeni Bożej świętości. Tu Bóg oczekuje naszej nieustannej współpracy. Wyrażają to słowa  apostola Pawła: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodobniajcie się do tego świata, ale  się  przemieńcie przez  odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz 12:1-2).

Gdziekolwiek są ludzie posłuszni Słowu, zwiększa się presja ciemności, aby ten płomień zdusić. Widać to w różnych miejscach świata, w każdym czasie, także dziś. W świecie zachodnim wciąż aktualny pozostaje dylemat: Jerozolima czy Ateny. Wciąż trwa konflikt między zwodniczym helleńskim językiem humanizmu, filozoficznej spekulacji i relatywizmu, a językiem objawionego Słowa Bożego. Cud polega na tym, że  światło nie maleje; ono się powiększa. „A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie ogarnęła” (J 1:5).  To jest Dobra Nowina o  Mesjaszu Jezusie.  Odłożył On  niebiańską chwałę  i przyjął wobec każdego z nas rolę sługi, jaką pełni Szamasz – tak nazwana jest specjalna świeca w chanukowym świeczniku,  którą zapala się  światło wszystkich pozostałych.

Ze światłości Jeszuy narodził się  pierwszy promyczek w naszych sercach i modlimy się, aby Boże światło coraz szerzej świeciło w naszych sercach i aby Prawda rozświetlała ciemności każdemu z nas i torowała nam drogę, aż nastanie  wspaniały i wyczekiwany dzień, kiedy pełny blask chwały powtórnego przyjścia naszego Pana ostatecznie zniweczy wszelki mrok.

[Wybór refleksji  Emanuela Machnickiego  z  audycji  w  internetowym  Radiu Chrześcijanin. Opr. Felicja Białęcka]

Facebook
WhatsApp
Drukuj
Email