“A byli w tej krainie pasterze w polu czuwający i trzymający nocne straże nad stadem swoim” (Łk 2:8) – wspominając Narodzenie Pańskie…

Jak zawsze o tej porze roku, chrześcijanie wspominają jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach – przyjście na świat Zbawiciela, Mesjasza Jeszuy.

Również każdego roku, kiedy przybliża się czas świąteczny, nieuchronnie powraca pytanie, w jaki sposób należy obchodzić święta, aby zachować ich właściwy sens i znaczenie. Widzimy wiele zagrożeń, przyczyniających się do trywializacji świątecznej atmosfery i przerostu formy nad treścią. Opisy wydarzenia narodzin naszego Pana, które znajdujemy w Ewangeliach, pomagają nam nie stracić z oczu najgłębszych wartości tego historycznego faktu.

Czytając początek Ewangelii Jana, możemy dostrzec liczne analogie do opisu stworzenia nieba i ziemi z 1 Księgi Mojżeszowej. Jan chce w ten sposób ukazać rangę tego zwrotnego punktu w dziejach świata. Chodzi o nowe stworzenie, nową ludzkość i przyszły świat, którego fundamentem jest osoba Mesjasza, Syna Bożego, który przychodzi na ziemię. On jest przedwiecznym Słowem i w Nim jest życie. On jest również prawdziwą światłością, bo: „Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat” (Jn 1:9).

Pierwszymi, którzy mieli rozgłaszać tę wspaniałą wieść, byli skromni pasterze, czuwający nad stadami w okolicach Betlejem. Ci, którzy paśli trzody, znaleźli Dziecię – i byli pierwszymi, którzy Go zobaczyli, uwierzyli i oddali chwałę. Bóg już dawno wybrał takie niepozorne miejsce, jak Betlejem, aby objawić światu swojego Syna. Prorok Micheasz zapowiadał: „Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych” (Mi 5:1).

Zawsze Betlejem było pośród „najmniejszych” w Judzie – tak małych, że rabini nawet nie wypowiadali się o nim w szczegółach. A jednocześnie, uczeni i kapłani, także ci z otoczenia króla Heroda, mieli świadomość, że wedle Pisma, to stąd ma wywodzić się Mesjasz Izraela, syn Dawidowy.

Do tego miejsca przybyli Józef i Maria, aby uczestniczyć w spisie, zarządzonym przez cesarza Augusta. Poprzez ten pozorny zbieg okoliczności, wypełniły się proroctwa dotyczące miejsca narodzin Mesjasza. To nas upewnia, że czas i okoliczności są w ręku suwerennego Boga, który z niczym się nie spóźnia. Kiedy nastała pełnia czasu, zesłał swojego Syna, zgodnie z tym, co sam zapowiedział.

Mała wiejska gospoda była przepełniona gośćmi i radosnym gwarem, ale wszystkie jej miejsca były już zajęte i strudzeni przybysze z Nazaretu musieli szukać schronienia gdzieś indziej; i w ten sposób królewską kołyską Króla królów, Władcy wszechświata, stał się betlejemski żłób.

Z pewnością takie niepozorne okoliczności narodzenia naszego Pana objawiają myśl Bożą, która jest zadziwiająca i zaskakująca dla naturalnego umysłu człowieka. Od początku pragnieniem Boga było wywyższenie tego, co uniżone i pokorne.

Ale miejsce zwane Betlejem Efrata miało swoją wcześniejszą historię, która także posiada wymiar, symbolicznie wskazujący na osobę Mesjasza. Pierwsza wzmianka o tej lokalizacji pojawia się w 1 Księdze Mojżeszowej, w rozdziale 35. Jest tam opisane, jak Bóg spotyka się z Jakubem w miejscowości Betel, i potwierdza przymierze. Potem Jakub z rodziną wyrusza z Betelu, i kiedy zbliżają się do Efraty, Rachela, żona Jakuba, zaczyna odczuwać bóle porodowe. Wskutek trudnego porodu, Rachela zmarła i została pochowana przy drodze do Efraty.

Jak czytamy, kiedy Rachela umierała, „rzekła do niej położna: Nie bój się, bo i tym razem masz syna” (1 M 35:17). W naszej współczesnej kulturze to byłoby dosyć marne pocieszenie dla kogoś umierającego. Jednak w tamtych czasach, urodzenie syna było dla kobiety wielkim honorem – syn był przedłużeniem rodu, wzmocnieniem siły rodziny, gwarantem jej trwania w przyszłości. Ale te słowa, wypowiedziane niedaleko Betlejem, brzmią dla nas jak zapowiedź przyszłej nadziei całej ludzkości, umierającej z powodu grzechu: „Nie bójcie się, bo urodził się wam syn”.

Potem czytamy, że umierająca Rachela nazwała syna Ben-Oni, lecz ojciec nazwał go Beniamin. Imię nadane przez Rachelę, Ben-Oni, najczęściej tłumaczy się jako „syn mojego cierpienia”. Natomiast imię Beniamin oznacza dosłownie „syn mojej prawej ręki”, syn mojej prawicy. W kulturze czasów biblijnych, prawa ręka człowieka była utożsamiana z jego siłą. Była niejako źródłem, albo miejscem przebywania całej mocy, którą ktoś posiadał. Dlatego w Biblii wielokrotnie mówi się o Bożej prawicy. I tak, na przykład w pieśni zwycięstwa, kiedy Izrael przeszedł przez Morze Czerwone, Mojżesz powiada: „prawica twoja, Panie, jest uświetniona przez siłę, prawica twoja rozbija nieprzyjaciela” (2 M 15:6). Tak więc, „syn prawej ręki” to syn mocy i potęgi. Z punktu widzenia Racheli – syn cierpienia; z punktu widzenia Jakuba – syn jego mocy i siły. Jest to proroczy obraz Mesjasza, który będzie mężem cierpienia, ale otrzyma władzę jako wszechpotężny Król królów i Pan panów.

List do Hebrajczyków mówi o Mesjaszu: „On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy, dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach”. Mesjasz złożył doskonałą ofiarę z siebie samego, stając się mężem boleści (Iz 53:3), ale potem zasiadł po prawicy Ojca, gdzie otrzymał wszelką moc i potęgę, włącznie z władzą nad śmiercią, dlatego każdy kto w niego wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.

Jakub pochował Rachelę przy drodze do Efraty, a więc w okolicy Betlejem, i postawił pamiątkowy kamień w tym miejscu. Biblijny opis narodzin Beniamina i śmierci Racheli kończy się następującym wersetem: „Potem wyruszył Izrael i rozbił namiot swój poza Migdal-Eder” (1 M 35:21). Obok Betlejemu i Efraty pojawia się tu trzecia pobliska lokalizacja – Migdal Eder.

Jest to bardzo cenna informacja, która rzuca więcej światła na ewangeliczną relację dotyczącą narodzenia Jeszuy. Migdal Eder znaczy po hebrajsku: „wieża trzody”. Chodzi o wieżę strażniczą, pełniącą funkcje ochronne dla trzody.

Nieopodal Jerozolimy, w okręgu judzkim Betlejem Efrata, znajdowała się wieża, służąca do ochrony stad, które tam wypasano. Budowanie tego rodzaju wież na ziemi Izraela, było częstą i konieczną praktyką w tamtych czasach. Wieże te służyły rozmaitym celom obronnym i obserwacyjnym, a także jako punkty orientacyjne, widoczne z daleka, oraz miejsca schronienia. Każdy w tych stronach wiedział, gdzie jest Migdal Eder.

Na podstawie źródeł rabinicznych, można wywnioskować, że ta wieża pełniła jeszcze dodatkową funkcję. Jej odległość od Jerozolimy wyznaczała perymetr, w obrębie którego znajdowały się zwierzęta, które wolno było przeznaczyć na ofiary w świątyni. Jeśli owce pasły się wokół miasta w promieniu nie większym, niż ten wyznaczony przez „wieżę trzód”, to samce były składane na ofiary całopalne, zaś samice jako ofiary pojednania.

Wydaje się to mieć głębokie znaczenie, że ci pasterze, którzy jako pierwsi usłyszeli radosną wieść o narodzeniu Zbawcy, doglądali trzód kapłańskich, przeznaczonych na ofiary w świątyni. Byli nauczeni i doskonale obeznani z tym, jakie kryteria powinny spełniać owe zwierzęta. Chronili je nie tylko przed rabusiami, czy drapieżnikami, ale przed wszelkimi zranieniami, uszkodzeniami, czy złamaniami. Wiedzieli, jak ma wyglądać owieczka czy baranek kwalifikujący się na ofiarę. Oni też pierwsi ujrzeli nowonarodzonego Mesjasza.

Łukasz relacjonuje, że następnie pasterze „rozgłosili to, co im powiedziano o tym dziecięciu. I wszyscy, którzy słyszeli, dziwili się temu, co pasterze im powiedzieli” (Łk 2:17-18). Komu rozgłaszali tę radosną wieść? Możemy przyjąć, że udali się do najważniejszego miejsca – do Jerozolimy, na teren świątyni. Ich niezwykła relacja o tej nocy cudów, musiała wywrzeć wielkie wrażenie na tych, którzy wybierali sobie zwierzęta na ofiarę. Możemy sobie wyobrazić, jak zaciekawiony i spragniony wiadomości tłum zaczął się wokół nich gromadzić, rozprawiać i dyskutować. Jak poruszył szczególnie tych, którzy wypatrywali „wybawienia Izraela”.

Być może niektórzy z nich, widząc pasterzy z Migdal Eder, Wieży Trzody, ze zdumieniem przypomnieli sobie inne proroctwo Micheasza: „Lecz ty, wieżo trzody [Migdal Eder], wzgórze córki Syjonu, do ciebie wróci i przyjdzie panowanie jak dawniej, królestwo córki Jeruzalemu” (Mi 4:8).

Pasterze trzód ofiarnych stali się posłańcami i świadkami nadejścia Mesjasza. A potem poszli dalej, do swoich domów, niosąc radosną wieść o wielkim zbawieniu: „I wrócili pasterze, wielbiąc i chwaląc Boga” (Łk 2:20).

Niech ten szczególny czas będzie również dla nas wypełniony tą wielką radością Zbawienia – kiedy wspominamy Jego pierwsze przyjście w uniżeniu, i gorąco wyczekujemy drugiego przyjścia – w chwale Niebios, kiedy Jego stopy dotkną Góry Oliwnej.

Emanuel Machnicki

Facebook
WhatsApp
Drukuj
Email