Dzień Pięćdziesiątnicy, stanowiący pamiątkę wydarzenia fundamentalnego w historii kościoła, był w czasach Mesjasza Jeszuy świętem obchodzonym już od wielu stuleci przez naród żydowski. Hebrajska nazwa tego święta to Szawuot – co znaczy dosłownie „tygodnie”.
W Dziejach Apostolskich (2:1-6) znajdujemy opis szczególnego Szawuot, kiedy pierwsi wierzący w Mesjasza otrzymali dar Ducha Świętego. Tego dnia nastała nowa epoka rozszerzania dobrej nowiny o Królestwie Bożym, które, począwszy od Jego świętego Domu w Jerozolimie, dotrze aż po krańce ziemi.
Szawuot jest świętem biblijnym, „świętem Pana”, nakazanym Izraelowi w Torze. Było drugim z trzech świąt pielgrzymich – Szalosz Regalim – na które naród Izraela był zobowiązany przybyć do Jerozolimy, aby stawić się przed obliczem Pana (pierwszym była Pascha, drugim Szawuot, a trzecim – Sukkot, jesienne Święto Namiotów). Nakaz dotyczył mężczyzn, ale kobiety i dzieci towarzyszyły im, jak tylko było to możliwe.
Bóg powiedział: „I będziesz obchodził święto Tygodni na cześć Pana, Boga twego, z dobrowolnymi szczodrymi darami, jakie dawać będziesz odpowiednio do tego, jak pobłogosławił ci Pan Bóg twój. W miejscu, które wybierze Pan na mieszkanie dla swego imienia, będziesz się weselił przed Panem Bogiem twoim…” (5 Moj 16:10-11).
Jest nazwane także Dniem Pierwszych Zbiorów, Jom HaBikkurim (4 Moj 28:26) ponieważ jego głównym celem było dostarczenie określonej porcji plonów nowego zbioru (pierwocin) do świątyni w akcie poświęcenia ich Bogu i złożenia dziękczynienia za Jego zaopatrzenie, gdyż wszystko co mamy pochodzi od Niego.
Według tradycji rabinicznej, pierwociny plonów („bikkurim”) odnoszą się w szczególności do siedmiu owoców ziemi obiecanej – są to: jęczmień, pszenica, winogrona, figi, granaty, oliwki, daktyle (5 Moj 8:8). W jaki sposób oddzielano pierwocinę od pozostałego plonu?
Jak tylko żydowski rolnik zauważył pierwsze oznaki dojrzewania danego owocu na swoim polu albo w ogrodzie, czy winnicy, obwiązywał tę roślinę nitką, albo wstążką, oznaczając jako „bikkurim”.
Gdy nadchodził czas Szawuot, zrywał owoc, wkładał do kosza i wyruszał na święto. Liczne grupy podróżnych, większe i mniejsze, wyruszały z miasteczek i wsi (a także z odległych miejsc diaspory – por. Dz 2:9-11), w końcu łącząc się w wielki tłum pielgrzymów wkraczających do Jerozolimy, śpiewających psalmy wstępowania (pielgrzymek), przeżywających wspólną radość. Zgromadzali się jako Boży lud, w poczuciu rodzinnej jedności, w Domu Ojca, aby celebrować Jego dobroć – darami, muzyką, śpiewem i ucztowaniem.
Zgodnie z Torą, nikt nie szedł z pustymi rękami – oprócz własnego zaopatrzenia nieśli kosze wypełnione pierwocinami wszystkich swoich zbiorów, które wnosili do świątyni jako dary i ofiary wdzięczności dla szczodrobliwego Dawcy wszystkiego. Niektórzy w gorliwości przeznaczali w darze całe łany zbóż jako pierwociny. Wedle rabinów zasadniczym kryterium było to, aby pochodziły z Erec – ziemi Izraela.
Pierwszoplanowym plonem była pszenica, ponieważ w tym okresie przypadał czas jej zbiorów (stąd inna nazwa – Święto Żniw, Chag HaKacir – 2 Moj 23:16). Przychodzący z bliższa przynosili świeże owoce. Ci z dalsza – suszone, np. rodzynki.
Na teren świątyni wchodzili z koszami na ramionach (zamożniejsi ozdabiali swoje srebrem i złoceniami, a ubożsi mieli wyplatane z gałązek wierzbowych), a lewici witali ich, śpiewając słowa Psalmu: „Wysławiać cię będę Panie, bo wyciągnąłeś mnie z toni i nie pozwoliłeś wrogom moim cieszyć się ze mnie” (30:2). Tam wraz z kapłanami dokonywali ofiarowania pierwocin Panu, według wskazówek zawartych w Torze.
Choć tylko jednodniowe, Szawuot należało do najbardziej lubianych świąt, gdyż było bardzo radosne i przypadało na początek lata, gdy bezchmurne niebo było błękitne i łagodne, i nie męczyło jeszcze gorącymi upałami i posuchą.
Ponieważ zasadniczo było ono świętem rolniczym, zatem nie upamiętniało żadnego szczególnego wydarzenia, w odróżnieniu od Paschy czy Sukkot. Towarzyszyło mu tylko polecenie pamiętania, że Izrael był niewolnikiem w Egipcie. Obawiając się, aby to święto z czasem nie straciło całkowicie znaczenia religijnego oraz swojego prestiżu, rabini postanowili powiązać Szawuot ze znaczącym wydarzeniem w historii Izraela. Odkryli zbieżność w czasie z rocznicą nadania Izraelowi Tory pod górą Synaj.
Według ich wyliczeń, Bóg przemówił do narodu izraelskiego szóstego dnia miesiąca siwan, czyli w dzień Szawuot. Stąd połączono te wydarzenia. Nadanie Tory jest bardzo ważnym wydarzeniem dla narodu żydowskiego. Uważane jest nawet za ostateczny cel odkupienia paschalnego. Tora stanowi kluczowy składnik żydowskiej tożsamości, chroniący i spajający ten naród przez wieki. Tora jest jak duchowy materiał genetyczny, który musi być przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Po zniszczeniu świątyni w roku 70, aż do obecnych czasów, rolniczy wymiar święta praktycznie zaniknął. Punkt ciężkości przesunął się z ofiarowania pierwocin na upamiętnienie nadania Tory pod Synajem, i tak jest obecnie obchodzony przez Żydów – przede wszystkim jako „Zeman mattan Torateinu” – czyli „czas nadania naszej Tory”.
Szawuot jako „uroczystość nadania Tory” jest w oczach żydowskich rocznicą małżeństwa Boga i jego małżonki Izraela. W wielu synagogach odczytuje się kontrakt ślubny między Bogiem i Izraelem. Zwój Tory jest odziany w biel, jak suknia panny młodej. Całe zgromadzenie recytuje wspólnie Dziesięć Przykazań.
Dla pobożnych Żydów, okres od Paschy do Szawuot to czas gorliwego oczekiwania – jak narzeczona licząca dni od zaręczyn do zaślubin – kiedy Izrael połączył się ze swoim miłującym Bogiem, przez akceptację Tory: „Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni”.
Bóg wyprowadził Żydów z Egiptu, aby uczynić z nich swoją szczególną własność, świętą i oddzieloną od pogańskich kultur wokoło, aby mógł się im w szczególny sposób objawić. Wyjście z Egiptu miało na celu doprowadzić do objawienia pod Synajem; Szawuot symbolizuje duchową podróż od odkupienia do objawienia Bożej obecności i Jego Słowa.
W okresie Drugiej Świątyni, w trudnych czasach okupacji rzymskiej, wielu pielgrzymów z gorliwością oczekiwało odmiany sytuacji, Bożej bezpośredniej interwencji, nadejścia „czasów ochłody”, wylania strumieni „żywej wody” na spieczoną ziemię; oczekiwano drugiego Synaju – odnowienia przymierza, zgodnie z tym, co zapowiadali prorocy – Jeremiasz, Ezechiel i inni.
Dlatego, kiedy na górze Syjon, w ów pamiętny dzień Szawuot zaczęły manifestować się potężne znaki Bożej obecności (podobne jak pod górą Synaj!), żydowscy uczniowie Jeszuy musieli być przekonani, że wreszcie realizuje się to, co Bóg zapowiadał ustami proroka Ezechiela odnośnie istoty nowego przymierza: „Mojego Ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je” (Ez 36:27).
Według proroka, dziełem Ducha Bożego miało być przede wszystkim umieszczenie Słowa w sercu. Zapisanie nie na tablicach kamiennych, ale w sercach, jako żywego Słowa – przeżywanego i wykonywanego w codziennym życiu. Bóg zawsze pragnął, aby świętość była oparta miłości a nie na przymusie.
Tak to również rozumiał apostoł Paweł, pisząc do wierzących w zborach: „Jesteście listem Mesjasza… napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, lecz na tablicach serc ludzkich. A taką mamy ufność przez Mesjasza ku Bogu, nie jakobyśmy byli zdolni uczynić coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, który uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz Ducha, bo litera zabija, Duch zaś ożywia” (2 Kor 3:3-6).
Duch Święty został nam dany, aby umieścić Torę w naszych umysłach, wypisać ją na naszych sercach. Duch Boży jest Duchem Miłości, który uczy nas kochać, tak jak Bóg nas ukochał – aby miłość była motywem pełnienia Jego woli.
Emanuel Machnicki