Pierwsze wersety paraszy Bereszit są nam wszystkim dobrze znane i brzmią następująco: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód”. Są to dwa pierwsze wersety Księgi Rodzaju, opisujące początek stwarzania świata.
Teraz przenieśmy się w czasie i przestrzeni do Izraela, do Galilei, w czasach panowania potężnego imperium rzymskiego. Pewnego szabatowego poranka, w synagodze w galilejskim Nazarecie, pewien młody Żyd, miejscowy cieśla, syn cieśli, powstał aby przeczytać urywek Tory. Podano mu zwój proroka Izajasza.
Rozwinął go, i „natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, abym zwiastował miłościwy rok Pana.” Potem usiadł i powiedział zgromadzonym zaskakujące słowa: „Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych”. Tym samym więc zadeklarował, że jest Bożym Pomazańcem, długo wyczekiwanym Mesjaszem. To wydarzenie znamy z Ewangelii Łukasza.
Kim jest ten Duch, którym Bóg namaścił cieślę Jezusa? Ten sam namaszczający Duch jest wzmiankowany w Księdze Izajasza (11:1-2). To proroctwo mesjaniczne było prawdopodobnie znane każdemu słuchaczowi w nazareńskiej synagodze. W rzeczy samej, nazwa ich miejscowości – Neceret – pochodzi właśnie z tego fragmentu świętego Pisma: „I wyrośnie różdżka z pnia Isajego, a pęd (po hebrajsku necer) z jego korzeni wyda owoc. I spocznie na nim Duch Pana; Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Pana”.
Występuje tutaj pewna gra słów. Hebrajskie słowo oznaczające „pęd”, będące jednym z tytułów mesjańskich, brzmi necer, a więc bardzo podobnie do Neceret. Dlatego ewangelista Mateusz widzi w tym wydarzeniu spełnienie słów proroków, że Mesjasz „Nazarejczykiem (Notzri) nazwany będzie” – jak powiada Ewangelia Mateusza 2:23.
Prorok Izajasz mówi nam, że nadchodzący Król będzie potomkiem z linii Dawidowej, „pędem Isajego”. Co więcej, spocznie na nim Duch Pana. W Midraszu Rabba, starożytnym zbiorze żydowskich tradycji i interpretacji biblijnych, Duch Pana, który według proroka Izajasza spoczywa nad głową Króla-Mesjasza, jest tym samym Duchem Pana, który unosił się nad pierwotnymi wodami podczas stwarzania świata: „A Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód”; to był duch Mesjasza, jak jest powiedziane: „I spocznie na nim Duch Pana” (Genesis Rabba 1:2).
Według starożytnych rabinów, Duch Mesjasza o którym mówi Izajasz w 11 rozdziale, jest tym samym Duchem Bożym, który był obecny przy stwarzaniu świata. Zatem, w czytanej historii z Ewangelii, Duch Boży który namaścił Jezusa jest tym samym Duchem, który unosił się nad powierzchnią wód, kiedy Bóg stwarzał świat.
Według pewnego komentarza rabinicznego, Duch Mesjasza jest bardziej wywyższony aniżeli duch Mojżesza. Wprawdzie Mojżesz został wyciągnięty z wody i rozdzielił morze, przechodząc pomiędzy wodami, jednak Mesjasz jest ukazany jako będący ponad wodami: „Maszijach posiada pewną wyższość nawet nad Mojżeszem, naszym nauczycielem. Odnośnie stwierdzenia na początku Tory: ‘A Duch Boży unosił się…’ mędrcy nauczają: ‘To odnosi się do ducha Króla Mesjasza’. Ten wers mówi dalej: ‘…nad powierzchnią wód’; to wskazuje na poziom wyższy niż poziom Mojżesza, który otrzymał takie imię, gdyż ‘nazwała go Mojżesz, mówiąc: Wyciągnęłam go z wody’”.
Z przyczyn w Piśmie nie wyjaśnionych, Bóg postanowił rozpocząć stwarzanie świata od chaosu – tohu wa-bohu – pustkowia, bezkształtu i ciemności. Najpierw w pustkowiu i ciemności Bóg rozświecił swą światłość, będącą odzwierciedleniem Jego natury jako Światłości świata: „Niech stanie się światłość i stała się światłość”. Boże dzieło stwarzania świata było więc najpierw zapanowaniem nad chaosem. W starożytnych kulturach, często wzburzone wody morza symbolizowały siły chaosu. Jednak wedle Tory, Duch Boży unosił się ponad chaosem.
W pierwszych dniach stwarzania, Bóg zapanował nad chaosem i bezkształtem poprzez to, że oddzielał. Oddzielił światłość od ciemności, wody w górze od wód w dole, suchy ląd od wód, a dzień od nocy. Były to cztery konieczne kroki w dziele stworzenia. Podobnego procesu Bóg oczekuje ode mnie. Powinien on odbywać się w moim sercu. Bez oddzielenia nie ma porządku i jasności; bez oddzielenia wszystko jest pomieszane i w bezładzie; bez oddzielenia Bóg nie zacznie dzieła nowego stworzenia we mnie.
Nawrócenie i uświęcenie nie jest tylko przyjęciem Boga. Związane jest z przeszukiwaniem przez Jego Ducha najgłębszych obszarów naszego wnętrza. Ten proces jest oddzielaniem, nierzadko bolesnym, tego co cenne i wartościowe, od tego co niegodziwe i bezwartościowe, aby Boże dzieło mogło w nas postępować z etapu do kolejnego etapu, aż wszystko w nas będzie kompletne, duchowo dojrzałe, dopóki nasza wiara nie będzie miała braków i weźmiemy wszystko, co On nam daje. Boże nowe stworzenie w nas jest zapanowaniem nad chaosem grzechu, bezcelowością i zniewoleniami, które spychają człowieka w otchłań.
Księga Joba: „Wtedy Pan ponownie odpowiedział Jobowi spośród nawałnicy” (40:6). Czasami Bóg przemawia do nas „z nawałnicy”, choć może to nam się nie podoba. Jednak Bóg chce przez to pokazać, że jest Panem nad pozornie chaotycznym światem wokół nas. Czasami staramy się szukać harmonii i porządku, a nie na pozór chaotycznych dróg Boga Izraela. Chcemy mieć Boga wyjaśnionego w sposób logiczny i uporządkowany. Nie zapominajmy przy tym, że jest On „ogniem pożerającym”. Boże myśli nie są jak nasze myśli, a Jego drogi nie są jak nasze drogi, jak mówi Izajasz.
Żyjemy w trudnych czasach, naznaczonych widmem kryzysu ekonomicznego i licznymi zagrożeniami dla zdrowia i życia. Ludzie boją się utraty pracy, utraty zdrowia, ograniczenia wolności i praw poprzez totalną kontrolę potężnych instytucji i grup wpływu. Ale musimy być w tym wszystkim ostrożni. Lęk przed utratą kontroli i panowania nad życiem może nas popchnąć do gniewu i frustracji, które są zaprzeczeniem Bożej opatrzności nad naszym życiem.
Nasze rozgoryczenie z powodu widocznego wokół chaosu rzeczywistości obnaża niewiarę w to, że Bóg ma wszystko pod kontrolą, że On przemawia nawet „z nawałnicy” – i dlatego czujemy się rozżaleni i zgorzkniali w swoich obawach i zmartwieniach. Musimy patrzeć na Tego, który jest Panem nad burzami życia i przybliżać się do Niego w zaufaniu. Pismo mówi, że z tymi, którzy Boga miłują, Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu – nawet jeśli obecny czas wydaje się pełen wstrząsów i chaosu, i jest najeżony niebezpieczeństwami.
Jezus ostrzegał nas, abyśmy nie żyli w lęku przed ludźmi, ale raczej bali się Boga. Ludzie mogą zabić nasze ciało, ale nie mają mocy nad losem naszej duszy. Ucisk jest częścią życia wiary, ale mamy otwartą drogę przed tron Bożej łaski aby znaleźć pomoc. List do Hebrajczyków zachęca także nas: „Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze” (4:16).
„Ufna odwaga” oznacza, że możemy „mówić śmiało” do Boga nawet wpośród chaosu naszego serca – bez zawstydzenia. Nie musimy zakrywać się przed Bożą Światłością, gdyż właśnie to jest światłość, która zapanowuje nad chaosem stworzenia! Ci, którzy przyjmują, że Bóg ma całkowitą kontrolę nad ich życiem doznają uwolnienia od strasznego ciężaru lęku, gniewu i rozgoryczenia.
Salomon powiedział, że: „Lęk przed ludźmi nastawia na człowieka sidła, lecz kto ufa Panu, ten jest bezpieczny”. Niech Duch Boży pomaga nam mieszkać w Jego doskonałej miłości, w wolności od sideł strachu i od niepokoju wobec chaosem tego świata.
Wszystkim życzę obfitości Bożego pokoju – szalom!
Emanuel Machnicki